niedziela, 4 stycznia 2009

„PIOTRKÓW DLA SUDANU”

Piotrków dla Sudanu

Jest wiele miejsc na świecie gdzie zdobywanie wiedzy i pożywienia jest przywilejem najbogatszych. Nie ma tam obowiązku uczęszczania do szkoły, a niedożywione dzieci pozostawione są same sobie. Próbom zaradzenia tej sytuacji jest program pomocy w kształceniu i dożywianiu biednych dzieci z krajów misyjnych - Adopcję na odległość.

Do takich miejsc należy wyniszczony licznymi wojnami Sudan. W wyniku ostatnich wojen i przesiedleń straciło życie ponad 2 miliony Sudańczyków, a 5 milionów stało się uchodźcami i wygnańcami. Aby skutecznie pomóc w edukacji i dożywieniu 1 dziecka wystarczy 14 dolarów miesięcznie (poniżej 50 centów dziennie), co daje sumę 480 złotych rocznie. Każdy pokrywając tą kwotę może dokonać adopcji na odległość jednego anonimowego dziecka.

Kwesta w Piotrkowie

Dzięki zaangażowaniu harcerzy z 1 Piotrkowskiego Szczepu „Opoka” Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, poprzez zeszłoroczną Akcje Charytatywną Aniołowo została zapoczątkowana przez mieszkańców Piotrkowa Adopcjagrupowa dzieci z Chartumu w Sudanie. Na chwilę obecną zostało adoptowanych troje dzieci, które są pod opieką Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Chartumie. Do udziału w adopcji może włączyć się każdy mieszkaniec Piotrkowa przekazując dowolną ofiarę w czasie zbiórki, która odbędzie się w piotrkowskich kościołach, po Mszach Świętych, w niedzielę 4 stycznia. Na rzecz adopcji można również wpłacać dobrowolne kwoty na konto Fundacji Divine Mercy: PKO BP S.A. 24 1020 3916 0000 0902 0118 2666  z dopiskiem „Piotrków dla Sudanu”. 

Imprezy towarzyszące

W kościele NSJ w Piotrkowie (przy ul. Słowackiego) 24 grudnia w wigilię będzie otwarta wystawa fotograficzna poświęcona problemom krajów trzeciego świata i misjom. Ekspozycję będzie można zobaczyć do 6 grudnia.

            w głównym dniu przeprowadzanej kwesty, 4 stycznia będzie można posłuchać zespołu NAZARET, który zagra własne aranżacje tradycyjnych polskich kolęd. Zespół wystąpi podczas dopołudniowych nabożeństw Mszy Świętych w parafii NS Jezusa w Piotrkowie (przy ul. Słowackiego)

podsumowanie akcji odbędzie się na początku przyszłego miesiąca

 

sobota, 3 stycznia 2009

Jest port wielki jak świat co się zwie Amsterdam...



W drodze powrotnej do polski wstąpiliśmy do miasta, o którym ciężko jest pisać. wymagało by to dużej analizy i krytycznego spojrzenia, ale po zaledwie kilku godzinach nie sposób tego uczynić... a gdybym nawet spróbował to słusznie naraziłbym się na zarzuty, że po kilku godzinach, nie mogłem dogłębnie poznać tego miejsca. 
Zatem komentarzem owej "pielgrzymki" niech staną się słowa wyśpiewywane przez Katarzynę Groniec:



Jest port, wielki jak świat, co się zwie Amsterdam Marynarze od lat pieśni swe nucą tam.
Jest jak świat wielki port, marynarze w nim śpią. 
Jak daleki śpi fiord nim szum fal zbudzi go.

Jest port wielki jak świat marynarze w nim mrą
umiereja co świt pijąc piwo i klnąc
Jest port, wielki jak świat, co się zwie Amsterdam. 
Marynarze od lat nowi rodzą się tam.

Marynarze od lat złażą tam ze swych łajb 
Obrus wielki jak świat czeka ich w każdej z knajp 
Obnażają swe kły chcące wgryźć się w tę noc 
W białe podbrzusza ryb, spasły księżyc i w noc 

Do łapczywych ich łap wszystko wpada na żer 
Tłuszcz skapuje -kap, kap, z rybich wątrób i serc 
Potem pijani w sztok w mrok odchodzą spod miech 
A z bebechów ich w krąg płynie czkawka i śmiech 

Jest port, wielki jak świat, co się zwie Amsterdam 
Marynarze od lat tańce swe tańczą tam 
Lubią to bez dwóch zdań, lubią to bez zdań dwóch 
Gdy o brzuchy swych pań ocierają swój brzuch 


Potem buch kogoś w łeb, aż na dwoje mu pękł
Bo wybrzydzał się kiep na harmonii mdły jęk 
Akordeon też już wydał ostatni dech 

I znów obrus, tłuszcz, znów czkawka i śmiech 
Jest port, wielki jak świat, co się zwie Amsterdam 
Marynarze od lat zdrowie pań piją tam 
Pań tych zdrowie co noc, piją grudzień czy maj 
Które za złota trzos otwierają im raj. 

A gin, wódka i grog, a grog, wódka i gin Rozpalają im wzrok, 
skrzydeł przydają im 
Żeby na skrzydłach tych, mogli wzlecieć hen, tam 
Skąd się pluje na świat i na port Amsterdam.






PS. za podsunięcie tego tekstu podziękowania dla wiernej czytelniczki bloga;)

czwartek, 1 stycznia 2009

Chrześcijański stół

                Tradycją Spotkań Europejskich jest świąteczny obiad u rodzin zamieszkujących parafie, która przyjmuje pielgrzymów. 

Myślę, że my Polacy w sposób szczególny możemy się uczyć w ten sposób „sztuki świętowania”. Tego samego świętowania, które było udziałem pierwszych chrześcijan, zasiadających do uczty będącej przedłużeniem stołu eucharystycznego. Niestety w naszej kulturze nie zawsze potrafimy do takiego przedłużenia – kontynuacji dojrzeć. Warto przypatrzyć się wielu przyjęciom weselnym, chrzcielnym, czy komunijnym. Warto spytać siebie czy nasz rodzinny obiad niedzielny jest wyrazem ewangelicznej komunii?

Nie wiem gdzie szukać przyczyn naszej postawy, nie wiem nawet czy oto chodzi by ich szukać? Warto jednak zachwycić się postawą wielu kościołów lokalnych, w których widać tętniącą życiem wspólnotę parafialną. Obserwując dzisiejszą Liturgię Eucharystyczną, w, której uczestniczył miejscowy biskup, zadawałem sobie sprawę, że niejeden nasz liturgista nie dotrwałby na niej do końca, a następnie w mądry sobie sposób rzucał gromy na upadek liturgii poprzez zbyt swobodne jej przeżywanie. Ale ta swoboda nie była pozbawiona przecież głębi, nie była ona także równoznaczna z jakimś lekceważeniem, ale raczej stanowiła wyraz wolności i zaufania Dzieci Bożych do miłującego Ojca. Osobiście, życzę sobie i wielu rodzimym księżom jak i biskupom takiej wrażliwości na drugiego człowieka, jaką mogłem obserwować w postawie belgijskich duchownych. Życzę takiego przeżywania obecności Boga, jakiego byłem uczestnikiem w czasie tej świątecznej Eucharystii.

Może właśnie to jest klucz do odnalezienia wspólnoty kościoła, aby w wolności i zaufaniu podejść do Eucharystii, aby z niej czerpiąc móc zasiąść w duchu Ewangelii do naszych rodzinnych stołów, które staną się jej przedłużeniem – kontynuacją.

                A nasze parafie staną się w końcu miejscem, gdzie będzie można spotkać dobroć serca, zaufanie i obecność Boga. Miejscem przyjaźni, w których okazuje się troskę najsłabszym. (por. list br. Aloisa z Kenii na 2009r.)